W jednym z pokoi szpitalnych leżały dwie osoby. Jedna podłączona do
respiratora i masy innych urządzeń mierzących akcję serca, ciśnienia.
Natomiast druga osoba leżała jedynie z kroplówką. Obok jednego z łóżek
siedziała, a raczej pół leżała dziewczyna. Po wczorajszym wydarzeniu nie
miała najmniejszego zamiaru współpracować i iść spać do hotelu. Była
przecież medykiem, a po za tym nie chciała siedzieć bezczynnie i nie
pomóc swojemu przyjacielowi, oraz nowo poznanej koleżance.
Promienie słoneczne wpadły do pomieszczenia, oświetlając pokój. Kiedy
parę z nich padło na twarz kunoichi, ta najpierw zmarszczyła nos, po
czym otworzyła niemrawo oczy. Podniosła się do pozycji siedzącej, by po
chwili, ziewając, przeciągnąć się. Zamlaskała, krzywiąc się z powodu
suchoty jaka wypełniła jej gardło. Zignorowała to jednak, spoglądając
teraz na twarz swojego towarzysza. Nie był ciężko ranny. Wczoraj tylko oberwał
dość mocno po żebrach, kręgosłupie i rękach. Jednakże, oprócz dwóch złamań, nic nie odnotowano.
Najbardziej dziwiło jednak ją to, iż Itachi żyje. Jak to możliwe?
Przecież jak go ostatnio widziała był pod wpływem Edo Tensei, tak?
Westchnęła, kręcąc głową na boki. To przecież niedorzeczne. Prawda? Przecież wtedy On miał ciemne całe oczy! Spojrzała na spokojną twarz swojego przyjaciela. Jego oczy, okryte powiekami, jego usta... Wszystko przypominało jej o tym wieczorze, sześć dni temu. Zamknęła na moment oczy. I w tym samym momencie jej umysł podświadomie podsunął jej walkę, jaka odbyła się trzy dni temu.
Zaraz po tym, jak Sasuke upadł na ziemię, ruszyła Mitsuki. Z tego co zauważyłam dobrze posługiwała się Genjutsu i technikami pioruna, oraz wody. Cóż w połączeniu było to zabójcze. Zmieniając jednak temat, ja również nie chciałam stać jak debil, więc ruszyłam na Itachi'ego. W czasie biegu, skumulowałam chakrę w dłoni.
- Odsuń się Mitsu! - Warknęłam w jej kierunku. Dziewczyna widząc moje zamiary momentalnie uskoczyła w tył. Ja natomiast na moment stanęłam, by uderzyć w podłoże, które się rozstąpiło, tworząc sporej wielkości krater. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc jak Uchiha odskakuje na bezpieczną odległość. Skinęłam do Suigetsu, który w mgnieniu oka pojawił się przy ciele Sasuke, po czym równie szybko przetransportował go w stronę lasu. Teraz możemy rozpocząć zabawę. Za nim kurz opadł, ja już zdążyłam złożyć pieczęci. Wyjęłam z kabury kunai, po czym ruszyłam na czarnowłosego. Mitsu nie pozostawała dłużna. Obie na zmianę go atakowałyśmy. Żadna z nas nie miała zamiaru zużywać większej ilości chakry, więc walczyłyśmy jedynie Taijutsu. Starszy z braci Uchiha nie atakował natomiast. Jedynie się bronił. W którymś momencie zauważyłam, że on nie chce nam nic w sumie zrobić. Kiedy Mitsuki chciała ponownie zaatakować, ja złapałam ją za ramię, kręcąc głową na boki.
- Czego chcesz?! - Krzyknęłam w jego kierunku. Chłopak przekrzywił głowę delikatnie w lewo, mrużąc tym samym oczy. Skrzywiłam się. No to więc zrobimy inaczej. - Po co tu przybyłeś? - Zadałam kolejne pytanie, ignorując zachowanie całej grupy. Nie minęło trzydzieści sekund, a już dostaliśmy odpowiedź.
- A po co mnie atakujecie? Mam do wypełnienia misję. - Odrzekł spokojnie. Moja prawa brew uniosła się ku górze, oznajmiając moje zdziwienie. Cóż... Normalnie takiej osoby jak Itachi, raczej nie pyta się o takie bzdury. - Nie wasza sprawa. Odsuńcie się i dajcie mi odejść. - Dodał ozięble, jakby chciał nas zabić, a nie może. Na moment zacisnęłam dłonie w pięści, spuszczając głowę.
- Powiedz mi jedno... Jak to możliwe, że żyjesz? - Zadałam kolejne pytanie, marszcząc brwi, jednocześnie ponownie unosząc głowę ku górze i spoglądając na jego twarz ze zirytowaniem.Jednak on chyba zignorował moje pytanie, ponieważ odwrócił się do nas tyłem. Moja cierpliwość momentalnie sięgnęła zenitu. - Odpowiedz ! - Krzyknęłam na niego. Mężczyzna odwrócił się do nas bokiem, spoglądając mi w oczy.
- Nie wasza sprawa. Zajmijcie się swoją misją. - Warknął w naszym kierunku. I to właśnie w tym momencie Mitsu ponownie go zaatakowała. Nie powstrzymywała się od jutsu, jakimi władała. Jednak i to nic nie dało. Uchiha, tak jak stał, tak nadal stoi. Zmarszczyłam czoło. Wykonałam pieczęci do genjutsu, którego nauczyłam się jeszcze jako Chunnin. Ostatnia pieczęć..
- Kai. - Wymówiłam spokojnie to jedno, króciutkie słowo, po czym spojrzałam centralnie w oczy Itachiego. Jednakże zamiast wrzucić go do mojego genjutsu, on najzwyczajniej w świecie aktywował Sharingan, dezaktywując moją umiejętność. Zmarszczki na moim czole powiększyły się nieznacznie.
- Suigetsu. - Odezwałam się ponownie, tym razem zwracając na siebie uwagę białowłosego, który spojrzał na mnie. Skinęłam jedynie głową. Nie musiałam nic mówić, ponieważ natychmiast ruszył na przód. Jego zdolności przewyższały moje. Heh, dodajmy do tego, że on potrafi zmienić się w wodę, a ja niestety nie.
Sięgnęła do półki, gdzie stało zapakowane jedzenie, które wczoraj przyniósł jej Juugo. Uśmiechnęła się delikatnie, otwierając małą paczuszkę z sushi. Złapała za pałeczki, leżące w opakowaniu i rozerwała je. Otworzyła sos sojowy, po czym wylała go na całe jedzenie. Złapała pałeczkami pierwszą ryżową kulkę, owiniętą w liście nori, z rybą w środku, po czym włożyła ją do ust.
Nic nie trzymało się kupy. Itachi żyje, a Sasuke leży w śpiączce farmakologicznej. Do póki mu się wszystko nie zagoi, do puty będzie tutaj leżał. Po za tym jaki był prawdziwy powód przybycia tutaj starszego Uchiha?
Do pomieszczenia wszedł Suigetsu z Juugo. Kunoichi spojrzała na nich, z cichym westchnieniem.
- I jak z nim? - Pierwsze pytanie padło z ust Houzukiego, przez co różowowłosa zmarszczyła brwi.
- Bez zmian. - Zaczęła, delikatnie dotykając opuszkami palców dłoni Sasuke. - Jeżeli jego stan będzie się tak utrzymywał, to może nie być ciekawie. Zwłaszcza, że złamane żebra, to nie jest jeszcze nic najgorszego. - Westchnęła. - A jak wam noc minęła? - Zapytała, siląc się na uprzejmy ton, oraz uśmiech.
- Beznadziejnie. - Odezwał się tym razem Juugo. - Praktycznie nie spaliśmy. - Dodał, spoglądając kątem oka na swojego towarzysza, który skinął głową, na znak, że się zgadza z nim.
_______________________________________
Hyn... Przepraszam was za tak długą zwłokę. Nie miałam czasu, ani chwili, by choć na moment wejść na kompa. W zamian za tak długie nieodzywanie się chcę was powiadomić o dwóch blogach, które założyłam. [pierwszy] - SasuSaku , [drugi] - Nie związany kompletnie z M&A (i tylko dla osób, które czytały, bądź oglądały tą sagę!)
Ano, tak po za tym - dziękuję za tyle wejść, oraz tylu obserwatorów *u* Jesteście kochani :3
Co do rozdziału... Wiem, wiem, jest cholernie krótki. Ale nie martwcie się. Niedługo pojawi się partówka, która mam nadzieję, że się wam bardzo spodoba ^^.
To tyle ode mnie.
See You <3
Zaraz po tym, jak Sasuke upadł na ziemię, ruszyła Mitsuki. Z tego co zauważyłam dobrze posługiwała się Genjutsu i technikami pioruna, oraz wody. Cóż w połączeniu było to zabójcze. Zmieniając jednak temat, ja również nie chciałam stać jak debil, więc ruszyłam na Itachi'ego. W czasie biegu, skumulowałam chakrę w dłoni.
- Odsuń się Mitsu! - Warknęłam w jej kierunku. Dziewczyna widząc moje zamiary momentalnie uskoczyła w tył. Ja natomiast na moment stanęłam, by uderzyć w podłoże, które się rozstąpiło, tworząc sporej wielkości krater. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc jak Uchiha odskakuje na bezpieczną odległość. Skinęłam do Suigetsu, który w mgnieniu oka pojawił się przy ciele Sasuke, po czym równie szybko przetransportował go w stronę lasu. Teraz możemy rozpocząć zabawę. Za nim kurz opadł, ja już zdążyłam złożyć pieczęci. Wyjęłam z kabury kunai, po czym ruszyłam na czarnowłosego. Mitsu nie pozostawała dłużna. Obie na zmianę go atakowałyśmy. Żadna z nas nie miała zamiaru zużywać większej ilości chakry, więc walczyłyśmy jedynie Taijutsu. Starszy z braci Uchiha nie atakował natomiast. Jedynie się bronił. W którymś momencie zauważyłam, że on nie chce nam nic w sumie zrobić. Kiedy Mitsuki chciała ponownie zaatakować, ja złapałam ją za ramię, kręcąc głową na boki.
- Czego chcesz?! - Krzyknęłam w jego kierunku. Chłopak przekrzywił głowę delikatnie w lewo, mrużąc tym samym oczy. Skrzywiłam się. No to więc zrobimy inaczej. - Po co tu przybyłeś? - Zadałam kolejne pytanie, ignorując zachowanie całej grupy. Nie minęło trzydzieści sekund, a już dostaliśmy odpowiedź.
- A po co mnie atakujecie? Mam do wypełnienia misję. - Odrzekł spokojnie. Moja prawa brew uniosła się ku górze, oznajmiając moje zdziwienie. Cóż... Normalnie takiej osoby jak Itachi, raczej nie pyta się o takie bzdury. - Nie wasza sprawa. Odsuńcie się i dajcie mi odejść. - Dodał ozięble, jakby chciał nas zabić, a nie może. Na moment zacisnęłam dłonie w pięści, spuszczając głowę.
- Powiedz mi jedno... Jak to możliwe, że żyjesz? - Zadałam kolejne pytanie, marszcząc brwi, jednocześnie ponownie unosząc głowę ku górze i spoglądając na jego twarz ze zirytowaniem.Jednak on chyba zignorował moje pytanie, ponieważ odwrócił się do nas tyłem. Moja cierpliwość momentalnie sięgnęła zenitu. - Odpowiedz ! - Krzyknęłam na niego. Mężczyzna odwrócił się do nas bokiem, spoglądając mi w oczy.
- Nie wasza sprawa. Zajmijcie się swoją misją. - Warknął w naszym kierunku. I to właśnie w tym momencie Mitsu ponownie go zaatakowała. Nie powstrzymywała się od jutsu, jakimi władała. Jednak i to nic nie dało. Uchiha, tak jak stał, tak nadal stoi. Zmarszczyłam czoło. Wykonałam pieczęci do genjutsu, którego nauczyłam się jeszcze jako Chunnin. Ostatnia pieczęć..
- Kai. - Wymówiłam spokojnie to jedno, króciutkie słowo, po czym spojrzałam centralnie w oczy Itachiego. Jednakże zamiast wrzucić go do mojego genjutsu, on najzwyczajniej w świecie aktywował Sharingan, dezaktywując moją umiejętność. Zmarszczki na moim czole powiększyły się nieznacznie.
- Suigetsu. - Odezwałam się ponownie, tym razem zwracając na siebie uwagę białowłosego, który spojrzał na mnie. Skinęłam jedynie głową. Nie musiałam nic mówić, ponieważ natychmiast ruszył na przód. Jego zdolności przewyższały moje. Heh, dodajmy do tego, że on potrafi zmienić się w wodę, a ja niestety nie.
Sięgnęła do półki, gdzie stało zapakowane jedzenie, które wczoraj przyniósł jej Juugo. Uśmiechnęła się delikatnie, otwierając małą paczuszkę z sushi. Złapała za pałeczki, leżące w opakowaniu i rozerwała je. Otworzyła sos sojowy, po czym wylała go na całe jedzenie. Złapała pałeczkami pierwszą ryżową kulkę, owiniętą w liście nori, z rybą w środku, po czym włożyła ją do ust.
Nic nie trzymało się kupy. Itachi żyje, a Sasuke leży w śpiączce farmakologicznej. Do póki mu się wszystko nie zagoi, do puty będzie tutaj leżał. Po za tym jaki był prawdziwy powód przybycia tutaj starszego Uchiha?
Do pomieszczenia wszedł Suigetsu z Juugo. Kunoichi spojrzała na nich, z cichym westchnieniem.
- I jak z nim? - Pierwsze pytanie padło z ust Houzukiego, przez co różowowłosa zmarszczyła brwi.
- Bez zmian. - Zaczęła, delikatnie dotykając opuszkami palców dłoni Sasuke. - Jeżeli jego stan będzie się tak utrzymywał, to może nie być ciekawie. Zwłaszcza, że złamane żebra, to nie jest jeszcze nic najgorszego. - Westchnęła. - A jak wam noc minęła? - Zapytała, siląc się na uprzejmy ton, oraz uśmiech.
- Beznadziejnie. - Odezwał się tym razem Juugo. - Praktycznie nie spaliśmy. - Dodał, spoglądając kątem oka na swojego towarzysza, który skinął głową, na znak, że się zgadza z nim.
_______________________________________
Hyn... Przepraszam was za tak długą zwłokę. Nie miałam czasu, ani chwili, by choć na moment wejść na kompa. W zamian za tak długie nieodzywanie się chcę was powiadomić o dwóch blogach, które założyłam. [pierwszy] - SasuSaku , [drugi] - Nie związany kompletnie z M&A (i tylko dla osób, które czytały, bądź oglądały tą sagę!)
Ano, tak po za tym - dziękuję za tyle wejść, oraz tylu obserwatorów *u* Jesteście kochani :3
Co do rozdziału... Wiem, wiem, jest cholernie krótki. Ale nie martwcie się. Niedługo pojawi się partówka, która mam nadzieję, że się wam bardzo spodoba ^^.
To tyle ode mnie.
See You <3