sobota, 17 listopada 2012

Zwój 1


 - Sauke, nie odchodź! Błagam... - Zrobiłam krok na przód. Łzy leciały mi ciurkiem. Nie przejmiowałam się tym. Zrobiłam kolejny krok. - Jeśli odejdziesz, będę krzyczała tak głośno, jak się tylko da. Obudzę nawet całą wioskę, jeśli zajdzie taka potrzeba!. - Krzyczałam na chłopaka, stojącego prze de mną. - Pamiętasz, nasze pierwsze spotkanie? Pamiętasz co wtedy powiedziałeś? - Grałam na ostatku swoich nerwów. Jeśli to zrobi.. Jeżeli odejdzie, to ja sobie tego nigdy nie wybaczę. Zamknęłam oczy, robiąc kolejny krok. I to właśnie wtedy usłyszałam pierwszą część tych bolesnych słów.

 - To nie tak jak myślisz, Sakura. Ja po prostu muszę odejść. To nie miejsce dla mnie. Konoha to już nie mój dom. - Odpowiedział. Spojrzałam na niego zszokowana. Co raz bardziej traciłam nadzieję. Nie tego chciałam. Nie. To nie może się tak skończyć. Nie może. Pokręciłam głową na boki.

 - Ale ja Cię kocham Sasuke! KOCHAM! Jeszcze tego nie rozumiesz?! - Wywrzeszczałam w efekcie rozpaczy i rozpadu całkowitego mojego serca. Drgnął. Spojrzał na mnie przez ramię. Chwilę mierzyliśmy się wzrokiem.

 - A ja nadal twierdzę, że jesteś irytująca. -  Kiedy to usłyszałam, moje serce całkiem się rozerwało. Głęboka rana, z której zaczęła się sączyć szkarłatna krew. To nie tak miało być. Nie...

 - Ale ja... Ja zawsze będę Cię kochała. Choćby nie wiem co.! - Kiedy wypowiedziałam te słowa, poczułam na moim policzku wiatr. Otworzyłam szeroko oczy słysząc słowa Sasuke.

 - Sakura.... Dziękuję. - Uderzenie

 - Sasuke...  - I zapadła ciemność. Straciłam przytomność.




Moje wspomnienie przerwał Naruto, który mamrotał coś pod nosem, podpisując kolejne dokumenty. Uśmiechnęłam się delikatnie. Wszystko było tak dziwne. Minęło siedem lat od kiedy Sasuke odszedł.

 - To kiedy mam ruszać? - Spytałam. Kolejna misja rangi A. Mam odnaleźć dotychczasową kryjówkę Taki. Po czterech latach, od kiedy widziałam Sasuke ostatni raz, mam znaleźć jego miejsce zamieszkania. Heh. Paradoks ciągnie za sobą paradoks.

 - Jeszcze dziś. Masz wziąć wszystko co potrzebne. Czekam na Ciebie pod południową bramą za trzy godziny.  - Skinęłam głową, rozumiejąc wszystko co mi powiedział. Odwróciłam się, po czym wyszłam z pomieszczenia Hokage, a zaraz potem z budynku. Szybkim krokiem przeszłam przez główną dzielnicę Konohy, kierując swe kroki do małego domku, gdzie aktualnie mieszkałam. Kiedy znalazłam się przed zamierzonym budynkiem, wyciągnęłam klucze, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Trzy godziny to nie wiele.

  Weszłam na piętro, kierując się do swojej sypialni. Złapałam po drodze swój plecak. Zapakowałam do niego potrzebne mi medykamenty, broń dodatkową, zwoje oraz prowiant i ubranie do przebrania. Z biurka zabrałam kabury z podstawową bronią oraz pieniądze. Szybko się przebrałam w strój Jounina. Kilka zwoi włożyłam w kieszonki na kamizelce. Zaczepiłam jedną kaburę na biodrze, a drugą na swojej lewej nodze. Do drugiego biodra przyczepiłam swoją katanę. Podeszłam jeszcze do łóżka. Uklękłam, wyciągając spod niego śpiwór i uczepiając go na plecaku.

  Spojrzałam na zegarek. Idealnie. Zostało mi jeszcze kilkanaście minut na dojście do bramy. Zeszłam na dół z plecakiem. Włożyłam na nogi wysokie buty, cholewą sięgające mi prawie do kolan. Złapałam jeszcze za pelerynę z kapturem i wyszłam, zamykając drzwi wejściowe na klucz. Ruszyłam w stronę południowego wyjścia z wioski.





 Z tego co się dowiedziałam, to na początek miałam sprawdzić starą miejscówkę Orochimaru. Potem kryjówkę Akatsuki. Dwa miejsca tak daleko od siebie oddalone. Jedna niedaleko wioski mgły, a druga w pobliżu wioski piasku. Ech.. Ta misja nie jest na tydzień. Ta misja jest na co najmniej miesiąc!

  Skacząc po drzewach rozglądałam się, czy nikt mnie nie śledzi. Sprawdzałam, czy czyjaś chakra nie czai się w pobliżu. Jak na razie nic takiego mnie nie zaalarmowało. Na całe moje szczęście.

  W drodze byłam już z dobrych kilka godzin i zaczynało się powoli ściemniać. Jednak ja chciałam dobiec do najbliższej wioski, gdzie mogłabym pójść normalnie spać w łóżku. Gdzie nie będę musiała rozpalać ogniska, które niepotrzebnie by przyciągnęło kogoś, albo coś.


  Minęły może jeszcze z dwie godziny, kiedy zauważyłam po między drzewami zarysy małej wioski. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nareszcie. Zeskoczyłam z drzewa, ponawiając swój bieg. Nie minęło piętnaście minut, a byłam na miejscu. Ze spokojem weszłam na główną ulicę. Mój wzrok prześlizgiwał się z budynku na budynek, w poszukiwaniu hotelu, bądź czegoś w ten deseń. W końcu moje poszukiwania odniosły skutek. Znalazłam mały hotelik, do którego natychmiast weszłam.

 - Dobry wieczór. - Młoda recepcjonistka na moje słowa spojrzała się miło, słysząc mój głos. Podeszłam do lobby. - Chciałabym wynająć pokój dla jednej osoby na jedną noc. - Wyprzedziłam jej pytanie. Skinęła głową, odwracając się za siebie i ściągając z półki kluczyk. Podała mi jeszcze zeszyt, do którego musiałam się wpisać. Podziękowałam jej, po czym ruszyłam na wskazane mi wcześniej piętro.

_____________________________________________

Pierwsza notka na tym blogu. Dlaczego od początku? A bo jakoś tak wyszło ^^" Nie miałam siły bawić się w przenoszenie moich badziewnych poprzednich notek. Wolę zacząć od początku, w lepszym wykonaniu i z lepszą werwą. Mam nadzieję, że nota się podoba. Co prawda to malutki zalążek tego początku. Mam już zarys fabuły, ale jak to u mnie bywa, wszystko może się zmienić xD

Notę dedykuję Hattori, która jak widzę jako jedna z nielicznych chyba we mnie wierzy ^.^

To tyle na dziś.
See You! :3

4 komentarze:

  1. Przepraszam, że wcześniej nie dodałam komentarza. rzeczywiście bardzo trzymam za ciebie kciuki kochana! Notka trochę krótka, ale za to póki co podoba mi się, Nie będę się rozpisywała, bo jakbyś napisała dużo dłuższą to i komentarz by taki był. Tak więc życzę dalszej weny i zapraszam do mnie (pojawiła się nowa notka) love-game-sasusaku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeglądałam sobie blogi SasuSaku, z racji tego, iż jestem nowa, i natrafiłam na twój :)
    Historia zaczyna się praktycznie tak, jak u większości ( u mnie też, hehe). Bardzo fajnie to ujęłaś. Rozdział ogólnie mi się podoba, chociaż szczerze mówiąc to wolę, kiedy jednak autor aż tak nie przeskakuje z jednego wątku do drugiego. Mówię głównie o początku i potem o fragmencie po tych siedmiu latach. Sądzę, że znacznie lepiej wyglądałoby to w prologu :)
    Ale idę czytać dalej! Skomentuję wszystkie notki, dobrze? Jakoś tak mi łatwiej :) (shi-no-sakebi.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayou!
    Seria pierwsza zaczyna się naprawdę przebojowo. Och, nie mogę się doczekać gdy zacznę czytać następną. Kocham blogi pisane w tak niebagatelny sposób. Nie będę się rozpisywała, lecę czytać następną.

    Pozdrawiam ciepło i ściskam
    [boku-nanka-gashaberi-kaketara.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej ja sama nie wiem co tu robię zważywszy na fakt że nie nienawidzę Sasusaku. Może to ten śliczny szablon, który mnie urzekł.
    No i treść, bo mimo że jest to opowiadanie o Sasusaku, to jego treść, opisy, dialogi są piękne.
    Pozdrawiam serdecznie ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

LAYOUT BY OKEYLA