niedziela, 17 kwietnia 2011

"To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące. "



"Nawet jeśli nie jest od razu wzajemna, miłość zdoła przetrwać jedynie wtedy, jeśli istnieje iskierka nadziei - bodaj najmniejsza - że zdobędziemy z czasem ukochaną osobę. A reszta jest czystą fantazją." - Paulo Coehlo

Siedzę na klifie. Rozmyślam...
O czym? O przeszłości. O tym co było... O tym co się wydarzyło w przeciągu kilku miesięcy.

Ludzie się tak bardzo zmieniają. Nawet ja. Heh... To wszystko jest takie nurtujące. A jednocześnie i fascynujące..

Wstaję z trawy. Patrzę na horyzont. Zachodzące słońce. Czerwona kula, chowająca się za górami. Mrużę oczy, przykładając sobie dłoń do czoła.

Kiedy na miejsce dnia wstępuje noc, jest to czas na lepsze przemyślenia... Wzdycham. Czuję za sobą chakrę. Tak dobrze mi znaną. A jednak tak bardzo odmienną. Spoglądam kątem oka na osobę. Uśmiecha się delikatnie. Odwzajemniam, mrużąc nieco swoje oczy.

-
Długo tutaj tak stoisz? - Pyta mnie. Kręcę przecząco głową. Wzdycha. Staję bokiem. Podchodzi do mnie. Uświadamiam sobie co chce zrobić. Nie bronię się przed tym. Nie mam z resztą przyczyny do tego, by odtrącić rękę. Kładzie ją na mej twarzy.

 -
Sakura... - Mruczę cicho, kiedy przytula się do mnie. Odruchowo kładę dłonie na tali kobiety, przyciągając ją do siebie. Stoimy tak przez jakiś czas. Tak dawno się nie widzieliśmy. Tych kilka lat rozłąki... Były dla mnie koszmarem.

Wtulam się w jej włosy, czując bardziej intensywnie ich zapach. Nie chcę jej puszczać. Jest moja.. Moja na zawsze. Wplątuję prawą rękę w jej delikatne włosy. Wzdycham cicho.

Odsuwa się ode mnie delikatnie. Na mojej twarzy pewnie teraz jest widoczny grymas niezadowolenia. Dotyka opuszkami palców mojej twarzy. Przejeżdża po bliźnie, która mi pozostała po walce z Naruto... A właściwie, to po walce z Kyuubim. Uśmiecham się delikatnie w jej kierunku. Przykładam swoją dłoń do jej ciepłego policzka. Wtula się w nią, mrużąc oczy.

Takie małe gesty, a tak potrafią pocieszyć. Spoglądam na jej twarz teraz innymi oczyma, niż dawniej. Chciałbym, żeby była przy mnie szczęśliwa. Żeby nie musiała źle się z tym wszystkim czuć.

Pochylam się delikatnie do przodu. Zmniejszyłem odległość naszych twarzy. Muskam swoim nosem, jej. Uśmiecha się nieśmiało. Na jej twarzy widać rumieńce. Pogładziłem ją po prawym policzku.  Nawet nie zauważyłem, kiedy musnąłem jej usta, żeby zaraz potem się w nie wpić.

Całowałem delikatnie, jednocześnie starając się, żeby było też trochę brutalności. Jej dłonie zawisły na mojej szyi. Zamknąłem oczy, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Jedną dłonią błądzę po jej plecach, natomiast drugą nadal trzymam delikatnie pod policzkiem, kciukiem robiąc kółka.

Odsunąłem się od niej, przerywając tym samym pocałunek. Spojrzała na mnie spod pół przymkniętych powiek. Przytuliłem ją do siebie, ponownie wtulając się w jej pięknie pachnące włosy. Ucałowałem ją w czubek głowy. Nigdy nie myślałem, że z nieczułego mordercy, zmienię się w kochającego męża.
 - Sasuke... - Szepnęła. Odsunąłem ją od siebie ponownie, żeby lepiej widzieć jej twarz. Była nieco zmieszana. Zmarszczyłem brwi, czekając, aż powie co jej leży na sumieniu.
 -
Ja... Ja... - Spuściła głowę zawstydzona. Jej ręce, spoczywające na mojej klatce piersiowej, teraz dotykały brzucha. Zrozumiałem, co chciała mi przekazać.

Mętlik w głowie przerodził się w chęć pomocy, chęć bycia przy Sakurze bliżej, niż dotychczas. Złapałem ją za obie dłonie. Wyciągnąłem je ku sobie, tak by się ponownie opierały o moją klatkę piersiową. Ponownie przytuliłem ją do siebie. Czułem jak drży. Czułem jak płacze i zaciska palce na materiale mojej białej koszuli.
 - Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. -
Szepczę jej do ucha. Drgnęła mocniej w moich ramionach. Ucałowałem jej płatek ucha. Zjechałem na policzek, podbródek, brodę, nos i oczy. Z policzków scałowałem pozostałości po łzach. Na sam koniec ucałowałem ją w lewy kącik ust. Moje dłonie z jej pleców, zjechały na talię. Spojrzałem jej w oczy z niemym pytaniem. Skinęła mi tylko głową.

Dotknąłem jej brzucha. Przez materiał błękitnej sukni czułem lekkie wybrzuszenie. Uśmiecham się niepewnie. Wzrokiem powróciłem do jej oczu. Również się uśmiecha do mnie tym samym uśmiechem. Pochylam się do przodu i całuję ją ponownie już tego dnia. Oddaje pocałunek, kładąc mi swoje delikatne rączki na połach koszuli.

Mój najszczęśliwszy dzień życia...

"Nigdy nie wiadomo, co przyniesie nam los."

środa, 19 stycznia 2011

Mua Dong Hoa Trang


                            Wszystko jest takie dziwne. Życie nas doświadcza, choć tego nie widzimy, nie wiemy o tym.. Nawet dziecko, mające zaledwie kilka dni doznaje piętno tego świata.


             Westchnęłam po raz któryś dzisiejszego dnia. Moje malarstwo jest do niczego. Przymykam oczy, odkładając na swoje miejsce pędzel i farby. Czemu ten dziad nie chciał czegoś innego, tylko akurat konie!? Najtrudniejsze do namalowania zwierzęta.

              Uśmiecham się sama do siebie. Cóż, jeśli chce konie, to je będzie miał. Naszkicuję sobie je, a potem pomaluję po konturach. Hy. To będzie dobre.



                - Panno Haruno, czy mi się zdaje, czy pani chce wylecieć z tej pracy? - Mężczyzna warknął w moim kierunku, kiedy wpadłam do butiku jak opętana. Moje rozbiegane oczy stanęły na sylwetce czarnowłosego szefa. Skłoniłam się ulegle w jego kierunku. Nic nie odpowiadam, tylko zajmuję miejsce za kasą sklepową. Wkładam na siebie firmową bluzkę, zapinaną na guziki. Pan Uchiha Sasuke. Mój szef.. Kurde. Że też musiałam się spóźnić! Ech.. - Proszę więcej się nie spóźniać, bo wtedy inaczej pogadamy. - Dodaje po krótkiej chwili. Skinęłam lekko głową, kasując w kasie ubranie, które podała mi jakaś pani.

                 Nacisnęłam enter, po czym powiedziałam ile ma ta kobieta dać. Kątem oka cały czas patrzyłam na drzwi gabinetu, w którym zniknął mój szef. Kobieta podała mi odliczoną sumkę, którą ja zaraz schowałam.

                  - Sakura! - Usłyszałam. Odwróciłam się w stronę stojącej prze de mną Hinaty. - Sasuke cię wzywa do gabinetu. - Dodała na odchodnym. Zmarszczyłam brwi. Czego on chce? Posłusznie podążyłam pod jego drzwi. Zapukałam. Usłyszałam mruknięcie, które chyba miało oznaczać 'Wejść'. Uchyliłam drzwi, wchodząc do pomieszczenia i zamykając je za sobą. Sasuke bawił się kostką Rubika.

                   - Wzywałeś mnie szefie? - Zapytałam, stojąc jak kołek w jednym miejscu. Uchiha odłożył kostkę na biurko. Splótł dłonie ze sobą, po czym oparł je na łokciach, kładąc na nich jednocześnie głowę. Zamknął oczy.

                    - Mogłabyś zostać dziś do końca dnia? - Zapytał po dość długiej ciszy. Teraz na mnie patrzył tymi swoimi hebanowymi oczyma, przenikającymi praktycznie wszystko. Skinęłam ledwie widocznie głową. Uśmiechnął się delikatnie, mrużąc oczy.

                     - To wszystko? - Zapytałam, zwracając się w stronę drzwi. Kiedy już położyłam dłoń na klamce i chciałam ją pociągnąć w dół, coś, a raczej Sasuke położył dłoń na mojej ręce. Zmarszczyłam znowu brwi, nie rozumiejąc kilku rzeczy..


***

 Stałam i wpatrywałam się w obie dłonie, położone na klace. Zmarszczyłam lekko podirytowana brwi. Czego ty cholera chcesz, Uchiha?! Oderwałam rękę od klamki, zrzucając jednocześnie jego ze swojej. Odwróciłam się w jego kierunku. Spojrzeliśmy sobie w oczy.

           Nie wiem kiedy to się stało.. Kiedy On się pochylił i mnie pocałował? Przestałam kontaktować praktycznie zaraz po spojrzeniu w jego kare oczy. Moje serce zabiło szybciej. Na chwilę zapomniałam o wszystkim. O tym, jak się oddycha.. O otaczającym nas świecie.. Jednak, kiedy wróciłam, odepchnęłam go brutalnie. Na policzkach czułam ogromne gorąco, czułam się jakby mnie ktoś w tych miejscach przypalał ogniem. Spuściłam głowę. Kosmyki włosów okryły moją twarz, zakrywając czerwone miejsca. Zamknęłam oczy, nie chcąc patrzeć na mojego szefa. Moje dłonie spuściłam w dół mego ciała, zaciskając dłonie w pięści.

            - Sakura-chan.. - Usłyszałam tuż koło swojego ucha. Drgnęłam. - Spójrz na mnie. - Pokręciłam głową na boki. Nie chcę patrzeć. Za bardzo się boję.. Ciekawe, bo zawsze byłam wyszczekana. A teraz? Boję się. Nie Sasuke.. Ale uczucia, które być może mogą się pojawić w moim sercu.

             Poczułam, jak łapie mnie za podbródek, jednocześnie zmuszając do spojrzenia na niego. Otworzyłam oczy zszokowana. Był to mój błąd. Zatraciłam się w czarnej otchłani jego spojrzenia.

              - Sakura-chan... - Powiedział moje imię tak łagodnie, że wydawało mi się, że nie on to powiedział. Zawsze był obojętny do wszystkich naokoło. Pogładził mój policzek delikatnie. Zmrużyłam oczy, przypominając sobie skąd tak naprawdę znam mojego szefa. Łzy pociekły mi po policzkach. Zamknęłam oczy, po czym przytuliłam się do niego.

               - Sasuke.. Sasu.. Sas... Mój kochany przyjacielu... - Mamrotałam przez łzy, prawie niezrozumiale. Poczułam jak obejmuje mnie w pasie i wtula się w moje włosy. Wspomnienia naszły mi do głowy.

               - Sasuuuke- Kun! - Krzyknęła blond włosa  dziewczyna, biegnąca w naszą stronę. Zmarszczyłam brwi. Sasuke? Ładne imię. Spojrzałam kątem oka na czarnowłosego. Nasze spojrzenie spotkały się. Byłam uśmiechnięta. Muzyka głośno grała. Mogła ona zagłuszyć myśli każdego człowieka. Była ostra, szybka i jednocześnie wpadająca w ucho. Odłożyłam drinka na stolik.

                - Może się przejdziemy...? Sasuke? - Zapytałam. Przytaknął mi skinieniem głowy. Również odłożył swój kieliszek z trunkiem. Wyszliśmy razem z pomieszczenia, na taras, z którego można było przejść do pięknego ogrodu.

                - Ano.. - Zaczął, po dłuższej ciszy. - Znasz moje imię, za to ja go nie znam. - Zakończył swoją krótką wypowiedź. Uśmiechnęłam się delikatnie, zdając sobie sprawę z tego, że się przecież nie przedstawiłam..

                - Sakura. - Odpowiedziałam. Spojrzałam na jego twarz.




                 Miesiące mijały.. Znaliśmy się już wtedy bardzo dobrze. Byliśmy przyjaciółmi. Ale u każdego przychodzi taki czas, kiedy nie ma się nic do gadania. W szczególności jeżeli chodzi o przeprowadzkę i o rodziców..


                   To było nasze ostatnie spotkanie. Sasuke zaprowadził mnie nad przepiękny strumień, który był okalany drzewami kwitnących wiśni. Byłam zachwycona tym miejscem.

                    - Saku.. - Spojrzałam na posmutniałą twarz Sasuke. Położyłam dłoń na jego policzku. Wtulił się w nią. - Przysięgnij... - Czułam, że jest niezdecydowany. - Że nigdy o mnie nie zapomnisz i kiedyś tu wrócisz. - Spojrzał mi wprost w oczy. Zagryzłam dolną wargę. Marzyłam, żeby się nie przenosić. Żeby tu zostać.

                    - Przysięgam. - Szepnęłam. Uśmiechnął się tak jak ja lubię. Przymrużyłam oczy. Pochylił się. Nasze usta złączył delikatny pocałunek. To był ostatni raz kiedy go widziałam..


                     - Minęło tyle lat. - Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Jakim cudem on mnie pamiętał, a ja nie? Łzy coraz bardziej cisnęły mi się do oczy. Zamknęłam je jeszcze bardziej, nie pozwalając im wypłynąć.

                     - Daiski Sakura- chan. - Szepnął mi do ucha. Rozszerzyłam oczy zaskoczona. Łzy szczęścia wypłynęły, pozostawiając ślady po sobie. Spojrzałam nieco w górę. Sasuke uśmiechał się tym uśmiechem, który jednak zapamiętałam, i który był moim ukochanym.

                     - Watashi wa anata no daiski.. - Szepnęłam, po czym dodałam - Tęskniłam za Tobą. - Właśnie sobie to uświadomiłam. Pochylił się nade mną. Wisiał tak niezdecydowany kilka sekund. Przymrużyłam oczy, uwieszając się delikatnie na jego szyi. Pochylił się jeszcze bardziej. W końcu poczułam jego przyjemne wargi na swoich. Zamknęłam całkiem oczy, rozkoszując się tym doznaniem. Mijały sekundy, a nawet minuty. Demo, my nie mięliśmy ochoty od siebie się oderwać. Pocałunki z delikatnych, przerodziły się w ostre i zachłanne. Ale kiedyś musiała nastąpić przerwa..

                       - Szef...- Do pokoju wparowała Hinata. Oderwaliśmy się od siebie, odskakując jak oparzeni. - ....ie.... - Dokończyła słowo, jednocześnie upuszczając jakieś dokumenty.

                       - Saku, zostań. - Zauważył jak cicho staram się wymknąć, nie chcąc przeszkadzać. Stanęłam, czekając, aż Hinata, która zdążyła się ocknąć z szoku, poda te dokumenty Sasuke i wyjdzie.

                       - Sas.. Ja.. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Podszedł do mnie, położył mi rękę na ramieniu i odwrócił w swoją stronę. Spojrzenia nasze ponownie się spotkały.



                  - Sakura. - Nie słuchałam go. Moje myśli były pogrążone w innym świecie. Przypomniał mi się, kiedy... Zamknęłam, piekące oczy. Odepchnęłam brutalnie bruneta. Obróciłam się do niego bokiem, zakrywając twarz we włosach. Ręce opatuliłam w około swojej klatki piersiowej. Drżałam cała na ciele. - Sakuś.. - Chciał położyć mi dłoń ponownie rękę na ramieniu. Odepchnęłam ją. Oparłam się o drzwi. Moje ciało pogrążyło się już chyba całkiem w spazmach drgawek.

                    - Nie... Nie mogę... - Szepnęłam cicho, prawie niedosłyszalnie. Sasuke pewnie nie zrozumiał. Usłyszałam westchnienie. Złapałam się za głowę, upadając na kolana. Jęknęłam z bólu głowy. Cholera. Nie mogę już.. Nie mogę. Uchiha natychmiast się przy mnie pojawił, opatulając mnie swymi ciepłymi ramionami. Otworzyłam szeroko oczy, czując tą troskę i ciepło, bijące od niego. Przymrużyłam oczy, wtulając się w niego. Głaskał mnie po włosach, uspokajająco. Sasuke... Kun...

                     Spojrzałam na niego, zadzierając głowę. Patrzył na mnie z taką miłością. Przymrużyłam oczy ponownie. Uwiesiłam dłonie na jego szyi, przytulając się do jego obojczyka. Psychiczny ból głowy zniknął zaraz po tym, kiedy mnie przytulił.

                      - Sasu... - Mruknęłam, kiedy pomagał mi wstać. Pociągnął mnie trochę za mocno, w czego wypadku wylądowałam na jego torsie. Zaczerwieniłam się, spuszczając głowę w dół. Poczułam dłoń na swoim policzku. Potem już tylko lekki uścisk na podbródku i jego piękne czarne oczy. Uśmiechnęłam się nieśmiało. On tylko nachylił się nade mną, muskając moje usta. Uwiesiłam się powtórnie na jego szyi, spoglądając w jego piękne oczy. Przechyliłam głowę nieco do przodu. Nasze usta się ze sobą zetknęły. Nasze języki zaczęły bawić się ze sobą w erotycznym tańcu.

                         Przyparł mnie do drzwi. Oparł jedną rękę po mojej lewej, a drugą na kluczyku, przekręcając go w zamku. Wrócił nią na moje ciało.

                         - Sasuu... - Jęknęłam, kiedy językiem przejechał po moim obojczyku, rozpinając mi bluzkę. Nie pozostawałam mu dłużna. Moje dłonie pozbyły się jego marynarki, koszuli, krawata. Wszystkie te rzeczy teraz leżały gdzieś na podłodze. Błądziłam dłońmi po jego torsie. Zjechałam swymi dłońmi do jego krocza, masując je delikatnie okrężnymi ruchami. Zamruczał mi do ucha. Zerwał ze mnie stanik. - Ach.. No nie... - Zajęczałam ponownie, Widząc popsute zapięcie. Rzucił gdzieś go w kąt. Zaczerwieniłam się mocniej, niż dotychczas. Jego pocałunki zjechały z mojej szyi na rowek po między piersiami, gdzie zaczął mnie dosłownie lizać. Dotknął delikatnie jedną z moich piersi, po czym lekko ją ścisnął. Jęknęłam głucho. Pociągnęłam go w stronę biurka. Usadowił mnie na nim, trzymając za biodra. Moja prawa ręka ponownie powędrowała na jego podbrzusze. Szybkim ruchem rozpięłam jego spodnie, ściągając je razem z bokserkami.

                          Ściągnął ze mnie spódniczkę razem z majtkami. Rzucił gdzieś za siebie. Pocałował mnie delikatnie w usta. Przerwałam go brutalnie, zeszłam z blatu biurka, zniżając się pocałunkami coraz niżej. Uklęknęłam przy jego przyrodzeniu. Złapałam go dłonią, po czym wsadziłam go sobie w usta. Oparł się dłońmi na blacie, a ja zaczęłam mu stymulować przyjaciela. Po kilku pchnięciach, w usta wylała mi się sperma, w którejś części lądując także na moich piersiach. Połknęłam zawartość ust. Oblizałam się, po czym wstałam siadając z powrotem na biurku. - Smaczny jesteś. - Oznajmiłam z lekkim uśmiechem. Jego usta ponownie zetknęły się z moimi. Zamknęłam oczy. Złapał mnie za biodra, nieco je unosząc. Przerwał pocałunek. Zjechał do mojego kwiatu rozkoszy. Rozszerzyłam oczy, kiedy jego język zaczął penetrować moje wnętrze, coraz to ze mnie wychodząc. Palcem zaczął stymulować moją łechtaczkę. Zamknęłam oczy, wyginając się w łuk. - ACH! - Wyrwał mi się głuchy jęk z ust. Rozszerzyłam oczy, kiedy nie zaprzestał, szłam. Było mi tak przyjemnie. Po kilku sekundach ponownie doszłam, wyginając się w łuk. Mój kwiat zrobił się dość mokrawy.

                           Opuścił moje biodra. Wbił się brutalnie we mnie, nie zważając na to, że jestem jeszcze dziewicą. Zacisnęłam mięśnie na jego członku. Zamknęłam oczy, powstrzymując łzy. Ścisnął mi pierś. Rozluźniłam się przy tym dotyku. Poczułam jak się we mnie porusza. Jęczałam głośno.

                           - Ach, Sasuke! - Zajęczałam, kiedy nieco przyspieszył. - Szyybciej... - Jęknęłam, na moment przerywając. Wstałam i nie przerywając naszej łączności stanęłam tyłem do niego. Od razu skumał, łapiąc mnie w biodrach i szybko wchodząc we mnie. - Ach, aaachh.... - Jęczałam, mrużąc oczy. Odgarnął mi włosy z głowy. Wygięłam się w łuk, głośno krzycząc. Doszłam, a za raz po mnie także i Sasuke. Nie wychodził ze mnie jednak, poruszając się dalej. Krzyknęłam ponownie, kiedy jego sperma wystrzeliła w moje wnętrze. Zamknęłam oczy, czując jak ze mnie wychodzi. - Iie.. - Jęknęłam niepocieszona tym, że to koniec naszej bliskości.

                             - Jeśli chcesz, to możemy to powtórzyć to dziś wieczorem. - Wysapał cicho, do mojego ucha. Odwróciłam się do niego przodem. Chwilę się w niego wpatrywałam, po czym wpiłam się w jego usta.






                            Minęło kilka lat od naszego pierwszego razu. W przeciągu tych kilku lat wydarzyło się tak wiele. Ja zaszłam w ciążę, Sasuke mi się oświadczył. . . Kilka tygodni po oświadczynach pobraliśmy się. A po ośmiu i pół miesiącu urodziłam bliźniaki, które kompletnie nie były podobne. Teraz mają już po dziewięć lat. Nasza firma odzieżowa stała się najlepsza na rynku. Ikuto oraz Mikai, nasze pociechy pomagają nam często w robocie. Ikuto- chłopak o zielonych oczach i czarnych włosach. Spokojny, opanowany i zamknięty w sobie na niektóre osoby.; Mikai- przeciwieństwo Ikuto. Czarne oczy i różowe włoski. Jest żywiołowa i otwarta na ludzi.


Mam taką nadzieję, że podobała wam się moja opowieść. Każdemu takiego szczęścia życzę.

Obserwatorzy

LAYOUT BY OKEYLA